Była to najlepsza uchwała Zjazdu. Wniosek wyszedł z Wrocławia, chyba zgłosił go Władysław Frasyniuk. Burzyło to trochę przewidziany porządek obrad, ale właśnie zbierała się sesja Sejmu, gdzie miała stawać ustawa o przedsiębiorstwie i samorządzie — fundamentalna dla reformy. Wszyscy więc zrozumieli konieczność wypowiedzenia się „Solidarności” na ten temat już w pierwszej turze Zjazdu. W uchwale najważniejsze było zagadnienie, kto w przedsiębiorstwie mianuje dyrektora. Jeżeli mianują go władze centralne, to reformy już nie ma, bo dyrektor słucha tego, kto mu władzę daje. Jeśli dostaje ją od samorządu, to jest człowiekiem samorządu, pilnuje reformy, która daje zakładowi samodzielność i walczy z centralą. Było to jasne dla wszystkich.
8 września
Jacek Kuroń, Gwiezdny czas. „Wiary i winy” ciąg dalszy, Londyn 1991, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Od sierpnia 1980 na terenie zabezpieczanego operacyjnie w ramach sprawy „Arlekin” teatru Starego w Krakowie zaczęto notować symptomy negatywnej wobec polityki władz postawy Krystyny Zachwatowicz-Wajda, c. Jana i Marii […] z uzyskanych ostatnio przez TW „Kapitan” informacji wynika, że aktywność wymienionej zaczęła stawać się coraz bardziej negatywna. Inicjuje ona dyskusje i komentarze nieprzychylne w stosunku do polityki Partii i władz, zwłaszcza w dziedzinie kulturalnej. W/w posiada znaczny autorytet. […] Niebagatelną rolę na jej pozycję w teatrze odgrywa fakt, że jest żoną Andrzeja Wajdy – reżysera znanego z opozycyjnych poglądów i przekonań […].
Miarą postawy w/w było podpisanie petycji opracowanej przez Jacka Kuronia, która miała być skierowana do Sejmowej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości jako protest przeciwko rzekomemu łamaniu procedury prawnej podczas procesu „gdańskiego” przeciwko A[damowi] Michnikowi, W[ładysławowi] Frasyniukowi i B[ogdanowi] Lisowi.
W wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych […] i działań w środowisku aktorskim, zmierzających do obniżenia autorytetu w/w, odnotowano w ostatnim okresie czasu znaczne obniżenie aktywności figurantki.
W jej wypowiedziach na forum zespołu nie notuje się negatywnych akcentów. […] Biorąc pod uwagę zmianę uzewnętrznionej jej pierwotnej postawy i działalności oraz fakt jej długotrwałej nieobecności w Krakowie postanawia się kwestionariusz zakończyć. Będzie nadal poddawana kontroli w ramach prowadzonej sprawy obiektowej krypt. „Arlekin”.
Kraków, 28 stycznia
Jolanta Drużyńska, Stanisław M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentacji Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006.
13 lutego [1985] funkcjonariusze SB uprowadzili z prywatnego mieszkania w Gdańsku siedmiu naszych kolegów, działaczy NSZZ „S”. Dwa dni później prokurator wydał nakaz tymczasowego aresztowania dla trzech z nich: Władysława Frasyniuka z Wrocławia, Bogdana Lisa z Gdańska i Adama Michnika z Warszawy. Fakt ten wskazuje na to, że zapoczątkowane 13 grudnia 1981 wprowadzanie gwałtu, przemocy, naruszania praw człowieka rząd PRL ma zamiar kontynuować. Akty amnestii mogą się okazać tylko działaniami chwilowymi, podjętymi dla wprowadzenia w błąd opinii publicznej Polski i świata.
Po wszczęciu nieprzytomnej kampanii przeciwko Kościołowi, teraz znowu zaczyna się polityczne aresztowania. W więzieniach nadal przebywa kilkudziesięciu naszych kolegów, działaczy „S”. Jesteśmy głęboko przekonani, że na akty bezprawia odziane w szaty prawa trzeba odpowiedzieć z całą siłą, żeby było jasne, że Polacy nie przyjmą biernie tego nawrotu nienawiści, represji, łamania praw ludzkich.
21 lutego
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.
Rano zadzwoniłem do [Czesława] Kiszczaka, żeby porozmawiać z nim na temat procesu w Gdańsku. [...] Oskarżenie opiera się na bardzo wątłym materiale i faktycznie powstaje pytanie, po jakiego diabła ich aresztowano. Na sali sądowej oskarżeni kpią z materiału dowodowego, z sędziego itp. Trwa trudny do opisania harmider. Kiszczak zgadza się, że nie jest to dobre. Przyznał, że materiał dowodowy był bardzo słabiutki, ale trzeba było ich aresztować, ponieważ „bractwo zaczęło się nam niebezpiecznie panoszyć”.
Warszawa, 5 czerwca
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Adam Michnik [...] prosi o pozwolenie złożenia oświadczenia w obecności świadka Lecha Wałęsy. A gdy sąd mu odmawia, wstaje z ławy oskarżonych, podnosi rękę ze znakiem zwycięstwa i woła: „Lechu, trzymaj się, «Solidarność» zwycięży!” — za co zostaje w kajdankach usunięty z sali.
Gdańsk, 10 czerwca
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Taką akcję przeprowadzaliśmy pierwszy raz i nie mieliśmy żadnego doświadczenia z balonami. Transparent, który podwiesiliśmy, był za ciężki i dlatego balon tak słabo latał.
Tuż przed wzniesieniem się balonu w powietrze, na plac Dzierżyńskiego wjechał tramwaj, który na obydwu bokach miał namalowane hasła: „Frasyniuk” i „UWP” (uwolnić więźniów politycznych).
Warszawa, 21 maja
Balon w obronie, „Karta” nr 37/2003.
Chyba najbardziej spektakularnym momentem było zatrzymanie ruchu tramwajowego na godzinę, po tym jak nasz balon zaplątał się w trakcję elektryczną. W centrum miasta powstał korek, co zwróciło powszechną uwagę na naszą akcję. Wiszący na przewodach balon został zdjęty przez motorniczego unieruchomionego tramwaju, który zrobił to z nadgorliwości; naprawą tego rodzaju uszkodzeń zajmowało się pogotowie techniczne MPK, a to wyraźnie ociągało się z przyjazdem. Jeden z naszych chłopaków, widząc, co zrobił tramwajarz, zdenerwował się, pojechał tym tramwajem na końcowy przystanek i tam, gdy wszyscy pasażerowie wysiedli, spuścił lanie nadgorliwemu motorniczemu. Zrobił to bez naszej wiedzy.
Warszawa, 21 maja
Balon w obronie, „Karta” nr 37/2003.
Podjęto decyzję o zwolnieniu wszystkich więźniów „niekryminalnych”, czyli politycznych. A wiec także Bujaka, Frasyniuka, Mozulskiego i innych.
Warszawa, 11 września
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Adam Michnik:
To jest taki moment, w którym można przyjąć założenie, że w Rosji są rozdawane karty na najbliższe pięćdziesiąt lat. I od tego, jakie dziś zajmie stanowisko opozycja polska, zależeć może zarówno przyszły kształt stosunków polsko-rosyjskich, polsko-radzieckich, polsko-ukraińskich, litewskich, a także i kształt Polski, jako że nie jesteśmy samotną wyspą, [...] Musimy pamiętać wciąż o tym, że jeśli nawet nie umiemy sobie wyobrazić takiej drogi od dyktatury do demokracji w Europie Wschodniej, jak to miało miejsce w Hiszpanii czy w Grecji, to nie zwalnia nas to z obowiązku pamiętania, że zasadniczą cechą stalinowskiego komunizmu jest rozkład więzi społecznych, rozkład kultury prawnej i wtedy bunt takiej społeczności jest buntem niewolników, buntem ludzi, którzy najlepiej potrafią budować szubienice. I teraz, myśląc o przyszłości, trzeba myśleć w kategoriach kompromisu. I trzeba myśleć w kategoriach Polski dla wszystkich. Polski, w której będzie także miejsce dla znacznej części obecnego aparatu władzy i administracji.
Jacek Kuroń:
Szanse obalenia tej władzy wciąż jeszcze, wciąż jeszcze są też bardzo małe lub żadne — na razie [...], ale natomiast z tą władzą można się porozumieć, także na takim oto gruncie, że ona ustępuje wobec nacisku społecznego, wobec różnego rodzaju konieczności i różnych układów ich wewnętrznej gry. I z taką sytuacją najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia.
Władysław Frasyniuk:
Mnie się ten pomysł nie podoba i mam takie wrażenie, że tutaj powstaje nowa organizacja, na czele tej organizacji ma stanąć nowy, a stary, przewodniczący Lech Wałęsa i nie bardzo wiem, jak to ma się do „Solidarności”. [...] mam takie wrażenie, że oto powstaje nowa organizacja, która nie wiadomo jak ma się odnieść do wszystkich tych, które już funkcjonują, w tym również do „Solidarności”. [...] Komisja Krajowa tego problemu nie dyskutowała. Wielu z nas jest tu po prostu — no powiedziałbym — zaskoczonych taką propozycją.
Warszawa, 18 grudnia
Andrzej Garlicki, Karuzela, czyli rzecz o okrągłym stole, Warszawa 2004.
I rzeczywiście [Kiszczak] ściskał serdecznie kolejne dłonie, a szczególnie czule witał się z Jackiem Kuroniem, co podkreślił słownie. Bodajże tylko Zbyszek Bujak przeżył prawdziwy dramat wewnętrzny. Gdy przyszła jego kolej, stanął nagle i zawahał się — pewnie jak przed swoim pierwszym skokiem spadochronowym — co robić. Nie podać ręki — idiotycznie, podać też niedobrze, no ale skoro już się przyszło... i podał, ale z trudem, jakby dźwigał na dłoni wielki ciężar. Władysław Frasyniuk, kto wie, czy nie najbardziej ścigany człowiek w PRL, nasz współczesny Janosik, miał już przemyślaną wersję zachowania — wyciągnął rękę i odwrócił głowę.
Warszawa, 6 lutego
[Tomasz Jastrun] Witold Charłamp, Dziennik zewnętrzny, „Kultura” Paryż, nr 1-2, 3, 5, 6, 10/1989.